Emily, Wiersze wybrane
kategoria: poezja
liczba stron: 288
cena: 44,90
wydawnictwo: ZNAK
ocena: 9/10
„Na zawsze” składa się z wielu „teraz”.
~ Emily Dickinson
Poeci mają w sobie coś mrocznego. To jak historia schowana pod łóżkiem. Wiesz, że jest… Ale kiedy pozostaje w ukryciu, jakoś lżej Ci na sercu. Jakoś cieplej, że wciąż jest tajemnicą. Że nikt o niej nie wie. Właśnie takie są dla mnie jej wiersze. Pełne lęku, niepokoju, mroczności. Pełne nieprzespanych nocy. Pełne jej.
W tym, że nie zdarzy się na nowo, jest cała słodycz życia.
That it will never come again is what makes life so sweet.~ Emily Dickinson
Emily Dickinson była samotna. Do dzisiaj badacze dociekają, czy jej samotność wynikała z zawodu miłosnego, czy była jedną z masek, w które poetka wcieliła w życie. Mówi się, że jej ostatnie dwadzieścia lat życia spędziła w domu. Pisząc wiersze. Szukając w nich odpowiedzi, wskazówek, a może miłości? Może próbowała dociec, że istnieje taka miłość na zawsze, po której nie ma już więcej nic… i jest tylko ciemność? Może to właśnie o tej ciemności wciąż czytamy. Może to ta ciemność sprawiła, że Dickinson nazwana została pustelnicą z Amherst?
Podoba mi się w agonii to, że jest zawsze prawdziwa.
~ Emily Dickinson
Zbiór wierszy wydanych przez Wydawnictwo Znak, a w przekładzie Stanisława Barańczaka… urzekają. Moje ostatnie zimowe wieczory spędziłam właśnie z nimi. Wiersze Emily w dużym stopniu różnią się od poezji, które współcześnie można przeczytać na różnych portalach poetyckich. Dzisiaj króluje proza poetycka. Metafory, który budują wokół poety mur. One nie są po to, by Czytelnik odczytał, co autor miał na myśli. One są po to, by Czytelnik nie mógł się domyśleć, o co tak naprawdę chodziło. Żeby nie mógł zobaczyć żadnego obrazu. U Emily Dickinson te obrazy są różne. W jednych Poetka twardo stąpa po ziemi, a w drugich rozprawia na temat miłości, która… bywa ulotna. Mówi o przyjaźni, a później żali się na samotność. Trochę mam wrażenie, jakby Emily Dickinson szukała swojej drogi, swojego miejsca. Że to odizolowanie od ludzi miało być ucieczką w głąb siebie. Po to by lepiej poznać siebie i swoje pragnienia. Ale kto wie, może się mylę?
Długo zastanawiałam się, jaką Emily Dickinson poznałam. Co tak naprawdę skrywała w tych wierszach, co próbowała ukryć, a co chciała byśmy poznali? W wielu wierszach wydawało mi się, że mówi o śmierci. Jakby to był nieodłączny element jej myśli. Jakby ta śmierć nigdy jej nie opuszczała. I aż zrobiło mi się jej żal, że tak mało radości u niej odkryłam.
Jeśli chodzi o samo wydanie to chapeau bas dla Wydawnictwa Znak. Z jednej strony mamy oryginalny tekst poetki, a z drugiej przekład Stanisława Barańczaka. I tak powinno się wydawać tego typu wiersze. Powinniśmy mieć możliwość wglądu do oryginału. Ponieważ nie wszystkie teksty tłumaczone są dosłownie, a już w szczególności wiersze. Czasem człowiek próbuje zachować rym i rytm, pewnego rodzaju giętkość, która w mniejszym bądź większym stopniu zmienia znaczenie wiersza. A to już nie jest to samo. I to już nie jest patrzenie na świat oczyma Emily Dickinson, a patrzymy na świat oczyma Stanisława Barańczaka. Dlatego wklejam Wam krótki przykład tego, o co mi chodzi:
185
by Emily Dickinson“Faith” is a fine invention
For Gentlemen who see!
But Microscopes are prudent
In an Emergency!185
W przekładzie Stanisława Barańczaka„Wiara” to świetny wynalazek,
Gdy można zaufać Oku –
Lecz zdarza się nagła potrzeba
użycia Mikroskopu.
Uważam, że w tym wierszu oryginał brzmi zdecydowanie lepiej i ma znacznie lepsze znaczenie. Ale w przekładach chodzi czasem o to, by teksty dawały podobny wydźwięk. Miały podobny rytm.
Chciałabym żeby ktoś kiedyś wydrukował w takim wydaniu moje wiersze. Byłabym chyba najszczęśliwszą osobą na świecie. Póki co moja szuflada pęcznieje, tak jak półki od książek, które czytam. Wam drodzy czytelnicy, jeśli tylko lubicie poezje, to polecam to wydanie wierszy. A może życiorys Emily tak Was zafascynuje, że sami zaczniecie brudzić się poezją?
Książka została przekazana przez Wydawnictwo Znak, za co jeszcze raz dziękuję. Mam dzięki Wam pełne dzbany wierszy!
_______________________
Katarzyna Starostka
~ eyesOFsoul ©
Ciekawie się czyta. Życie Emily było tak samo niezwykłe jak jej wiersze. A najgorsze, że nie dożyła momentu, w którym jej wiersze zostały docenione.
Jej postać jest dość ciekawa. I czasem mam wrażenie, że mam z nią wiele wspólnego…
Pingback: Tydzień Blogowy #68 – Wielki Buk
Interesująca recenzja. To prawda że tłumacz wierszy ma kawał trudnej roboty. Moim ulubionym poetą jest Bolesław Leśmian. :)
Ja natomiast swoich ulubionych nie mam, ale wielu czytam… :) Dziękuję. Starałam się dobrze o tym tomiku napisać!
Piękne wydanie! Sama chyba się skuszę, tym bardziej, że z wierzszami Emily Dickenson miałam do czynienia zaledwie kilka razy w swoim życiu…
To już kolejny tomik wierszy, jaki mam z Wydawnictwa Znak. Ja jestem zauroczona i twardą oprawką, i jakością papieru, i sposobem wydania.
Natomiast jeśli chodzi o wiersze? No to, co kto lubi. Ja czasem piszę coś tam do szuflady, dlatego chętnie zaglądam do poezji tych, którzy… coś w tej poezji znaczą. :)
Może Twoje marzenie kiedyś się ziści :) Czego Ci gorąco życzę!
Tylko żebym dożyła tego! :) Dziękuję.